Jakiś czas temu poszukiwałam turkusowego stołka Marius do kuchni tu przypomnienie, ale chyba jednak dam sobie spokój. Po niecałych 3 latach użytkowania jeden stołek już się rozleciał, pozostałe 2 jeszcze jakoś się trzymają. Szanowny Małżonek po raz kolejny mógł wypomnieć Ikei, że produkuje słabe meble i że projektant miał spore braki z fizyki. Bo niby jak ma się nie rozlecieć stołek, którego siedzisko wykonane jest z cienkiego i giętkiego plastiku i podtrzymują je 4 szeroko rozstawione rurki mocowane śrubkami. Śrubki sa wkręcane bezpośrednio w plastik, ten giętki plastik, który "pracuje" nawet jak na stołku siedzi 25-kilowe dziecko. Niby stołek przeznaczony jest dla użytkowników o wadze do 100 kg, oczywiście tych siedzących, bo stawanie na stołku jest niewskazane, a dla dzieci nawet niebezpieczne. Zastanawiam się, czy Ikea uznałaby moją reklamację, kiedyś zgłosiłam wykrzywiającą się ramę sofy - popularnej Beddinge, przyjechał miły pan ze sklepu, wymienił ją i przyznał, że to nie jest sofa do spania na codzień (znów ta fizyka!). Pewnie w sprawie stołka ktoś mi odpowie, że trzeba na nich siadać niezbyt często, nie wiercić się a na pewno nie stawać. Poniżej zbliżenie uszkodzonego mebelka.
I nie do naprawienia...
Kiedyś czytałam wywiad z bardzo ważną osobą z firmy Reserved, która tłumaczyła się z coraz gorszej jakości ubrań, podobno ludzie chcą kupować często i tanio, dlatego w sklepach sieciowych zapanował "fast fashion". Ja naprawdę lubię Ikeę, lubię ich kuchnie, pierogi z kurkami, tekstylia, ale "fast designu" ("junk designu"?) jakoś nie mogę im darować.
Niedługo nie będziemy mieli na czym siedzieć w kuchni, co prawda mamy jeszcze 2 eleganckie krzesła VILMAR,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz