środa, 21 września 2011

Pokój z balkonem - kolejna odsłona

Jednak wybrałam się wczoraj na oglądanie mieszkania, jeszczem cała :) W celu zachowania ciągłości naszej kroniki pozwolę sobie pozostać jeszcze w erze remontowej.
Wbrew pozorom najwięcej czasu i pracy (i nerwów) wymagała wymiana grzejnika. Panowie hydraulicy sami zasugerowali, że najlepszy będzie taki o wymiarach 50 x 120 cm (bo musi być odpowiednio dużo miejsca pod parapetem), ufnie pozwoliliśmy nawet, żeby to oni go kupili. I kupili - 60 x 120 cm, bez informowania nas... Gdy któregoś wieczora pojechaliśmy "na kontrolę" nasze podejrzenia wzbudziły zaczepy na ścianie umiejscowione tuż pod samym parapetem, zmierzyliśmy grzejnik i następnego dnia rozpoczęła się procedura odkręcania - dłuuga i żmudna. Okazało się, że "szef będzie dopiero w piątek" (=za tydzień!!!!) a to on kupował, w międzyczasie panowie chyba się nudzili, bo... zamontowali tę "sześćdziesiątkę". Kilka dni temu, po 2,5 tygodnia zmagań w końcu udało się im zrobić podmianę. Szacunek!

Tak to się zaczęło - pokój-Frankenstein :)



Grzejniki (weteran i nówka) oraz parkiet błagający o litość...



Widok ogólny

poniedziałek, 19 września 2011

Kuchnia - kolejna odsłona

Właściwie to ciężko cokolwiek pokazać, wszystko oprócz podłogi jest białe i nawet nasz aparat odmawia robienia ciekawych zdjęć.
Poniżej kącik na lewo od wejścia, zlew chwilowo wypoczywa w piwnicy, po rurze pod sufitem ne ma już śladu - po 2,5 tygodniach udało się hydraulikom ją wyciąć. Bez komentarza...



Kącik z oknem



Nieco schludniej
























Podłoga w stadium bezfugowym




Dziś dzwonił p. A. (ostatni, który pozostał na polu walki;), żeby zameldować ukończenie pierwszego etapu remontu. Wróci jeszcze w tym tygodniu zabezpieczyć balkon i położyć wykładzinę w pokoju bobasów, tylko najpierw musimy ją kupić... Mam wielka ochotę pojechać i po wykładzinę, i zobaczyć mieszkanie po tych wszystkich zmianach, tylko jak sobie przypomnę, że chodzenie po schodach w 40. tygodniu ciąży może uruchomić lawinę zmian, to... chyba wolę zostać w domu i oddelegować na miejsce człowieka z aparatem ;)

wtorek, 13 września 2011

Przedpokój - kolejna odsłona

Po zerwaniu boazerii, podwieszanego sufitu oraz wycięciu kilku rur udało się odzyskać trochę  przestrzeni w przedpokoju, m.in. schowek nad drzwiami wejściowymi, niestety nie było w nim żadnych skarbów. Niestety potwierdziło się, że futryny trzymały się na słowo honoru a ściany są, delikatnie mówiąc, mało solidne - drewno, słoma i trochę zaprawy. W takich ścianach nie można schować rur  i pewnie cała instalacja elektryczna nie jest zbyt bezpieczna :( Zamierzamy kupić czujki dymu do kilku pomieszczeń, zwłaszcza że ostatnio hydraulik przyznał się, że podczas spawania grzejnika w łazience o mało nie podpalił ściany.

Na lewo od drzwi wejściowych pnie sie dumnie ku górze paskudna rura od gazu, przez jakiś czas nie do ruszenia. Długo nad tym myśleliśmy, ale nie będziemy doprowadzać gazu do kuchni, oznaczałoby to kolejną rurę przez pół mieszkania, poza tym... lepiej nie kusić losu.



Schowek
























Sufit bez makijażu
























Na łaciato


























Wszyscy czekamy na podłogę, niestety prace opóźnią się o kilka dni z powodu pewnych nieporozumień na linii ekipa remontowa-hydraulicy.

piątek, 9 września 2011

Pokój bobasów

Pokój wydaje się bardzo duży, ale jak w większości pomieszczeń w naszym mieszkaniu, nie możemy go zaprojektować na "na zawsze". Dopóki nie będzie remontu dachu i dopóki nie wykupimy pomieszczenia za ścianą, to musi wyglądać, jak wygląda. Na razie został pomalowany, na podłodze są nowe płyty OSB (zdjęcia wkrótce) i na nie położymy wykładzinę, panele nie wchodza w grę, bo do końca nie wiemy, jaki kształt będzie miała podłoga za kilka lat. W miejsce po czerwonej ścianie zamontujemy drzwi przesuwane lub po prostu parawan - też na jakiś czas, póki będzie potrzebny nadzór nad bobasowym snem.

Pierwsze wrażenie, na prawo od drzwi, tajemnicza ponura wnęka i drzwiczki, za którymi może czyhać Boogeyman ;)





Okno jest imponujące, ale efekt psują niestety kule na kominie sąsiadów, lepiej zbyt długo sie nie wpatrywać - ich miarowy stukot i migotanie mogą wywoływać niepokój. Mam nadzieję, że jak zamontujemy żaluzje i wprowadzą się tu dosyć głośni lokatorzy, to przestaniemy zwracać na to uwagę.




Spojrzenie w stronę drzwi,  w skosie może uda się wyciąć okno, w ścianie - drzwi na stryszek, może cała ściana zostanie wyburzona a skos wyprostowany, może podzielimy pokój na 2 strefy - dla chłopca i dziewczynki... Przerażająca wizja tylu możliwości w bliżej nieokreślonej przyszłości, naiwnie wierzę, że za ok. 2 lata wszystko będzie już jasne. Akurat bobasy najmniej będą się przejmować takimi szczegółami, ważne, żeby rowerek przejechał i trampolina się zmieściła ;)





Uff, zwiedzanie zakończone, wkrótce raport z remontu.

środa, 7 września 2011

Sypialnio-gabinet

Trwają jeszcze negocjacje, czy to będzie bardziej sypialnia, czy gabinet (=komputerownia), mam nadzieję, że uda się nam sprawiedliwie podzielić tą przestrzenią. Pokój ma dosyć osobliwy kształt, zakręca w lewo :) Okno wychodzi na wschód, więc może pobudki nie będą tak bolesne. Ściany po obu stronach okna będą wyburzone, w celu odzyskania przestrzeni pod skosami, ale najpierw musimy poczekać aż remont dachu stanie się faktem.
Pierwsze wrażenie




Zakręt w lewo i energetyczna ściana ;)


Plan remontowy na teraz: malowanie (już wykonane), wyburzenie czerwonej ściany (już wykonane) i cyklinowanie (niestety faza poszukiwań fachowca trwa nadal). Nie będę wspominać o biednych kaloryferach pociętych i spawanych ponownie, bo panowie hydraulicy mają się zjawić w piątek (szef wraca:) - dokończyć i naprawić... Podobno prace, które im zleciliśmy powinny zająć 2 dni, panowie walczą od 2 tygodni, podobno w kilku miejscach (w mieście) jednocześnie. Fachowcy...

niedziela, 4 września 2011

Pokój z balkonem

Mam kłopot z nazywaniem tego pokoju - dzienny, gościnny, salon, z balkonem? Jest najmniejszy ze wszystkich trzech - 13 m2, więc salon brzmi zbyt megalomańsko, jest przechodni, więc nieustawny (jak nie mogę zasnąć, to próbuję znaleźć w nim miejsce na stół), ale ma wielkie okno i wyjście na balkon, no i parkiet w jodełkę. I  zaprasza od razu gości do wejścia, bo pierwszy, najbliższy, zawsze otwarty.
Lista prac: naprawić pozaciekany sufit, pomalować i wyrównać ściany, odnowić parkiet i przenieść grzejnik pod okno. Taak, jeszcze w zeszłym tygodniu stał tu stary grzejnik z tłoczonym wzorem kwiatowym na żeberkach, obdrapany, ale z resztkami godności. Wydał mi się na tyle interesujący, że byłam gotowa zostawić go w tym dziwnym miejscu, ewentualnie trochę przesunąć. Tymczasem pojawił się u nas p. Marian, hydraulik i od razu poradził, żeby się pozbyć tego grzejnika i zamontować inny pod parapetem. Sama się sobie dziwię, ale... przekonał mnie.
A tak w ogóle, kilka dni temu do ekipy remontowej dołączyła ekipa hydraulików, pan R. twierdzi, że takich "magików" jeszcze nie widział, wolę nie wnikać, co to znaczy ;) Gdy mąż rozmawiał w sprawie wyceny prac z panem szefem i jednym z hydraulików, to zaskoczył go pozytywnie poziom dyskusji i kultura obu panów, zgodził się od razu. Jednak do pracy panowie nie zabierają szefa... Poucinali wszystkie rurki odpowietrzające od grzejników, nie czekając na nas ani pana z administracji (na szczęście to nie jest karalne), okazało się, że powinni zostawić przy każdym grzejniku minimum 60 cm rury, żeby można było zamontować zawór odpowietrzający. Muszą od nowa dospawać, co ucięli. Dosyć sprawnie poradzili sobie z demontażem rzeźbionego grzejnika i zadzwonili do mojego męża z pytaniem, czy mają ów grzejnik pociąć i zabrać, bo waży z 200 kg i w całoście nie da się go nigdzie wynieść. Na szczęście usłyszeli w odpowiedzi "muszę zapytać żony" a tej podniosło się ciśnienie i zabroniła absolutnie go ruszać. Już nie zostało panom wiele do psucia, więc można zamknąć temat.




Mam za to kolejny problem - jak znaleźć dobrego cykliniarza? Z tego, co się dowiadywałam, to mogę trafić na partacza albo na prawdziwego fachowca, który chętnie przyjedzie, ale za kilka tygodni. Podobno powinno cyklinować się przed malowaniem ścian, ale nie mam szans tak szybko kogoś znaleźć, bo do środy ściany muszą być pomalowane, zgodnie z umową. Może cyklinowanie bezpyłowe to nie tylko chwyt marketingowy i uda mi się jakoś odnowić parkiet i nie zniszczyć ścian...


Widok z przedpokoju




Widok na prawo od wejścia, balkon to też temat na osobny post, w skrócie - zalewamy podobno sąsiadce sufit, więc położyliśmy dywan z folii. Trzeba będzie przed zimą posmarować wszystko jakimś uszczelniaczem i cierpliwie czekać na remont dachu, wtedy wiele się wyjaśni.


piątek, 2 września 2011

Łazienka

Właściwie łazienka to jedyne pomieszczenie, które wyglądało w dniu odbioru dosyć porządnie. Na podłodze są panele, o dziwo niezniszczone, ściany, sufit, umywalka i kibelek - w miarę. Tylko kabina prysznicowa przyprawia mnie o dreszcze, można by ją wykorzystać do reklamy Domestosa. W tej chwili mamy zaplanowane tylko malowanie sufitu i skrócenie rurek przy grzejniku, ale przy kolejnym podejściu remontowym - kabina znika. Jednak potrzebuję więcej czasu na zmierzenie się z całością, powierzchnia - 2,6 m2 (ok. 1,35x1,8m2) i dobrze by było zmieścić tu jeszcze pralkę i kuwetę kota.



Kabina


Kącik zadumy