poniedziałek, 23 maja 2016

Remont to... stan umysłu

Wracam po dłuższej przerwie, po całych pięciu miesiącach. Oczywiście remont trwa nadal - niczym ponura piąta pora roku. W międzyczasie sporo się wydarzyło i sporo nie zdążyło jeszcze się wydarzyć. Zacznę wyliczankę od tego, co za nami:

- w grudniu urodził się mały wielki człowiek (4270g) - Najmłodszy, brat Młodej i Młodego a nasze życie nabrało tempa jak wagonik w kolejce górskiej

- urządzliśmy na tym naszym placu budowy święta - nareszcie było gdzie postawić dużą choinkę i kot miał frajdę, tylko jak rozwiesiłam lampki między ścianą a szafą, to Szanowny Małżonek stwierdził, że mamy klimat niczym w altanie działkowej; poniżej uwiecznione ostatnie chwile naszej choinki a przy okazji tutaj można porównać jak pokój wyglądał ze ścianą (w miejscu belki po prawej stronie)





- przyjęliśmy już w tych surowych warunkach wizyty rodziny, znajomych  a nawet księdza

- zaczął przeciekać taras (niecałe 2 lata po remoncie) i u naszej srogiej sąsiadki pojawiły się zacieki, Szanowny Malżonek obiecał, że pomalujemy sufit przy okazji; niestety któregoś dnia Młody - nasz domowy performer i animator - zapomniał po skończonej zabawie odetkać odpływ w umywalce a woda z kranu sobie po cichu płynęła... gdy przyszła sąsiadka i powiedziała, że znowu ją zalewamy, to myślałam, że znów coś zaciekło z tarasu a tymczasem w naszej łazience było ze 2 cm wody na podłodze i lało się piętro niżej po ścianie; trzeba było zorganizować malarzy nie do jednego, a dwóch sufitów, poza tym polecam wykupienie OC na takie atrakcje, my nie wpadliśmy na to wcześniej...

- pojawiły się nowe koty przy piwnicy sąsiadki, niewykluczone, że niedługo będą małe kociaki, jedyne co mi pozostało, to psikanie wodą przez okno, żeby wygonić to towarzystwo z ogródka i trampoliny (pierwszgo "opitego" kleszcza znalazłam przed wejściem już w marcu); na sanepid i obrońców zwierząt nie liczę, podobno byli niedawno i stwierdzli, że kotom nie dzieje się krzywda, więc nie trzeba interweniować, poza tym sąsiadka ma kartę opiekunki kotów wydaną przez UM, tylko szkoda, że nie korzysta z programu darmowej kastracji/sterylizacji swoich podopiecznych

- zmarła sąsiadka (ta schizofreniczna)  i jej mieszkanie (komunalne/socjalne) stoi puste, miasto nie chce go sprzedawać (SzM pytał) i teraz z niepokojem czekamy na nowych lokatorów

- na ostatnim zebraniu wspólnoty odnowiliśmy temat remontu elewacji, bo płot jest w coraz gorszym stanie i w naszym mieście tysiąca i jednego zabytku nie opłaca się go naprawiać osobno, lepiej remontować kompleksowo - projekty, badania konserwatorskie, konsultacje, wnioski, pozwolenia - na to wszystko potrzebujemy około roku czasu i około pięciu tysięcy z funduszu wspólnoty, ale jest szansa, że UM pokryje 20-30%  kosztów remontu

A co jeszcze przed nami?

- miejsce parkingowe na trawniku, już widzę p. Srogą w akcji protestacyjnej

- łazienka i kabina, i wszystko - ten temat mnie przerasta, pomyślę, pomyślę

- "doszafkowanie" kuchni - tylko nie wiedziałam, że brakujące meble z ikeowskiej serii Faktum Abstrakt muszę sobie zamawiać z Niemiec, bo znikęły z regularnej oferty sklepu; taka ciekawostka - transport mebli do 30 kg kosztuje 80 zł, powyżej - 360 zł, więc moje szafki, fronty i zawiasy przyjadą w 3 osobnych dostawach, bo taniej

- i wiele, wiele więcej... 

Niestety póki co...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz