poniedziałek, 14 stycznia 2013

Zadamawiamy się. To już ponad 3 tygodnie, jeszcze sporo do zrobienia... Generalnie nie jest źle, młodzież zaaklimatyzowała się natychmiast,



a my... staramy się im dorównać w entuzjazmie i wyluzowniu. Wiadomo że nie może być za kolorowo, ponarzekam sobie trochę:

- parkowanie - w tej chwili nasz samochód jest 3. na podwórku, sąsiedzi mają już swoje miejsca, a my zawsze któregoś zastawiamy, na szczęście nie ruszają zbyt często, ale już kilka razy szanowny malżonek zrywał się o 6.30 i parę mint po 7., żeby "wypuścić" sąsiadów do pracy, chcieliśmy zrobić miejsce parkingowe na trawniku (ażurowe płyty), ale okazało się, że najperw trzeba zlecić projekt zagospodarowania całej działki (ok. 3 tys zł) i dostać zgodę pani konserwator zabytków!!! Skończyło się na tym, że od kilku dni parkujemy pod samym wejściem, nie blokujemy zmotoryzowanych sasiadów, ale czekamy na uwagi tych niezmotoryzowanych, że mają utrudnione wejście do budynku :)

- niedoróbki, awaryjki i niespodzianki - krzywe ściany i podłogi, cieknący wężyk od spłuczki, cieknący kibelek, cieknąca bateria na umywalce w łazience; okazało się, że nasze nadbudowane poddasze wcale nie jest murowane - ma konstrukcję domku kempingowego - deski, suprema, wełna mineralna (i nie widomo, co jeszcze, rury i kable w tym wszystkim wiszą) - prawdziwy szacun dla małżonka za zawieszenie szafek kuchennych (szczegóły w kolejnym wpisie); kontakty i włączniki w bezsensownych miejscach - najbardziej denerwuje nas włącznik w salonie (za drzwiami) i w łazience (za wysoko)

- zimno - mimo kaloryferów nastawionych na 4, temperatura nie przekracza 18 stopni, w łazience i kuchni - wolę nie mierzyć

- zapachy z dołu - papierosy i smażone mięso

- balkon - jednak znów przecieka i sąsiadka była u nas ostatnio powiadomić o plamach na suficie, więc znów dywan z folii i brak pomysłu, co dalej

- na naszym suficie (w salonie) są zacieki  i małe peknięcie

- ogrzewanie - szokująca podwyżka cen (określenie z pisma ze spółdzielni), brak porozumienia co do ogrzewania na przyszłe lata, my chcemy indywidualne, babcie i 1 sąsiad - kotłownię i piec na cały budynek, reszta niezdecydowana.

Szukam czegoś pozytywnego...
- nareszcie na swoim
- w miarę funkcjonalna kuchnia
- instalacja daje radę, jeszcze nie mieliśmy incydentu z wyskakującymi korkami
- jest ciszej, niż się spodziewałam (najgłośniej ok. 6-9 rano i w godzinach szczytu)
- nocny widok z sypialni - mrugające światła statków czekających na wejście do portu i chmury, chmury, chmury (oczywiście to zależy od pogody i pory dnia/nocy/roku - normalnie widać ulicę, drzewa, plac zabaw, dachy domów, 2 kościoły i morze, ale "reguluję" sobie obraz wedle potrzeb :)

Proszę trzymać kciuki, żebyśmy nie uciekli na wieś, na prawdziwe "na swoim".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz