wtorek, 5 czerwca 2012

Rodzina na (nie)swoim

Nie ma sensu opisywać przebiegu konsultacji  z pracownikami UM - okazało się, że oprócz architekta i konserwatora miejskiego urzęduje również plastyk miejski - zamieszczę najciekawsze teksty. Temat - rekompozycja poddasza, elewacja, remont dachu. Oto sama esencja:

- kamienica jest piękna a to, co ją szpeci, to właśnie to nadbudowane poddasze
- to nie państwa wina, że to tak brzydko wygląda, ale osoba, która wydała pozwolenie, powinna za to odpowiedzieć
- trzeba się zastanowić jak to trochę uporządkować, najlepiej, gdyby zlikwidować lukarny, ale zdaję sobie sprawę, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę - można spróbować obić je drewnem lub oszklić
- należy mieć na uwadze również przestrzeń wspólną, to nie jest tylko państwa sprawa, jak ten budynek wygląda
- trzeba pomyśleć nad oknami, bo te są okropne, jak w bloku
- miasto nie partycypuje w kosztach remontów (chyba że w imieniu lokatorów mieszkań komunalnych)

- ja - ta kamienica nie była remontowana od kilkudziesięciu lat
- ppm - i bardzo dobrze, przynajmniej nikt jej nie zepsuł, proszę spojrzeć - wszystkie okna zachowały oryginalne podziały, jest nawet przedwojenna roleta.


Szanowny małżonek był kilka dni później na umówionej audiencji u p. konserwator, rozmawiali na wiele tematów, ale w naszej pamięci pozostanie najdłużej tekst: myśleli państwo nad przebudową poddasza? ta nadbudowa powinna być bardziej RASOWA, póki co, jest taka... chamska.

Jak więc widać, w UM pracują prawdziwi esteci i wizjonerzy, ma być ładnie, stylowo i rasowo, ale kwestie finansowe pozostawia się właścicielom mieszkań.

Zaczęłam interesować się architekturą naszego miasta, zwłaszcza tą dawną, znalazłam strony miłośników zabytków miejskich i ze zdumieniem odkryłam, że zajmują się m.in. tropieniem samowolek budowlanych, czasem uprzejmie donoszą. Nie wiem, jak powinno być, kto powinien pilnować tego mitycznego ładu w przestrzeni miejskiej - urzędnicy czy sąsiedzi? Sama powoli zamieniam się w inspektora, oglądam okna, dobudówki i elewacje w kamienicach... Nie, nie będę robić zdjęć i pisać donosów, ale czuję rozgoryczenie, że przez tyle lat budynek niszczał, a przecież to nie jest prywatna kamienica - gmina też ma swoje udziały (2 mieszkania), a teraz, gdy chcemy ją wyremontować, to musimy w pokorze wysłuchiwać zaleceń, jak zachować jej niewątpliwe walory i ... zapłacić za to. Miasto MOŻE pokryć koszt remontu w imieniu swoich lokatorów, ale musimy złożyć wniosek i dołączyć wszystkie projekty i kosztorysy, najlepiej do października, żeby UM miał czas na ewentualne kwestionowanie, odpowiedź dostaniemy w styczniu, jeśli czegoś nie dopilnujemy, będziemy musieli czekać na kolejny styczeń. Dowiedzieliśmy się też, że nasza administracja znana jest z "niedopilnowywania" tych spraw i prawdopodobnie skończy się to tak, że sami, jako wspólnota będziemy załatwiać dofinansowanie. Zbliża się długi weekend, może uda się nam to wszystko przemyśleć i poukładać. Może być ciężko. Niestety już wiemy, że w UM pracownicy tego samego wydziału mogą mieć różne wizje (chyba powinniśmy zabierać ze sobą dyktafon), a firma administrująca naszym budynkiem nie do końca wywiązuje się ze swoich obowiązków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz